Jubiler 24h

Historia prawdziwej miłości – pierścionki zaręczynowe

Czyli opowieść o biżuterii najdroższej sercu.

 

Nie ma na świecie romantyczniejszej opowieści, niż ta o pierścionku zaręczynowym. Chwila jego wręczenia dla wielu kobiet i mężczyzn jest strategicznym momentem – najpierw oczekiwanym, później dzielącym historię naszego życia na „przed” i „po”. Magiczne fantazje osnuwane wokół pierścionka wzmacniają jego wyjątkowe znaczenie zarówno w kontekście kulturowym jak i indywidualnym. Mimo, iż biżuterię raczej kupuję sama i zakładam, że pierścionek zaręczynowy również mogłabym sobie – lub ukochanemu – sprawić i być może nawet z sukcesem się oświadczyć, to wciąż niebywale pociąga mnie wizja, że to on wychodzi z inicjatywą. Nic nie poradzę. Wyobraźnia podpowiada sceny rodem z Hollywood, szampana, ciepły wieczór, gwiazdy i pierścionek, który zabłyśnie jaśniej niż one same. Jednak historia najsłynniejszej obrączki świata nie zaczyna się na srebrnym ekranie, a w starożytnym Egipcie. Ówcześni mieszkańcy delty Nilu wierzyli, że okrąg jest metaforą wieczności, więc założenie go na palec miało utrwalić uczucie kochanków. Zwyczaj ten rozpowszechnił się w basenie Morza Śródziemnego i został przyjęty przez Greków i Rzymian. Wybór padł na palec serdeczny, a wynikało to z przekonania, że w nim początek ma żyła, która prowadzi wprost do serca – vena amoris. Nie była to koniecznie deklaracja zawarcia małżeństwa – przekazanie pierścionka wiązało się z wyznaniem miłości. Rzymskie matrony nosiły dwa – jeden żelazny, na co dzień i drugi – złoty, na specjalne okazje. W średniowieczu szafiry stały się kamieniem zaręczynowym – podarowane przez rycerzy w czasie Krucjat dawały jasny sygnał, że wybranka ich serca jest im przeznaczona. Wierzono, że jeśli wybranka nie dochowa wierności pod ich nieobecność niebieski kamień szlachetny zmieni swój kolor. Działało to również w drugą stronę – barwa mogła zmienić się w wyniku nieszczerości ze strony mężczyzny.

Diamenty i dedykacje

Legenda głosi, że pierwszy pierścionek zaręczynowy z diamentem został wręczony w 1477 roku Marii Burgundzkiej – wybrance austriackiego Arcyksięcia Maksymiliana. Od tego momentu pojawił się w akcie zaręczyn element manifestacji statusu społecznego, więc w konsekwencji pierścionki stawały się coraz bardziej wyszukane formalnie i drogie. Nie sądzę, aby wpłynęło to zasadniczo na skalę piękna uczuć, ale z pewnością otworzyło nowy rozdział w historii jubilerstwa. W XVI i XVII-wiecznych poematach, sztukach i wierszach znajdziemy nieskończoną ilość odniesień do zaręczyn. Ówcześni grawerowali sentencje – również autorstwa Williama Szekspira – zarówno na wewnętrznej jak i zewnętrznej stronie obrączki – nazywano je tzw. posey rings – najpiękniejsze egzemplarze można obejrzeć w Victoria & Albert Museum w Londynie. Teksty dotyczyły miłości i wierności, ale również Boga i nadziei. W XVIII wieku prym wiodły motywy, które są nam dobrze znane – serca, motywy florystyczne, wstążki, kokardy. Popularność zyskały kolorowe emalie i diamenty – ponieważ ten najbardziej romantyczny okres w historii zbiegł się z odkryciem złóż najszlachetniejszego z kruszców w Południowej Afryce – wciąż był jedynie dla wybranych, ale dostępność kamieni nieznacznie wzrosła i zapanowała moda na diamentowe zaręczyny.

 

Tiffany & Co.

W roku 1886 amerykańska marka jubilerska Tiffany & Co. stworzyła ikoniczny model pierścionka zaręczynowego – Tiffany setting. Subtelną obrączkę ozdobiono jednym diamentem w oprawie s

ześciu łapek. Twórcą kompozycji był sam Charles Tiffany. Projektant postawił dziełu konkretne wymagania – diament musi być przejrzysty i czystej barwy – tylko taki wydobędzie sens minimalistycznej oprawy – oszołamiającej gry świateł. Nie ma tu miejsca na dodatkowe ozdoby. Współcześnie model jest odtwarzany w milionach egzemplarzy i stał się wyznacznikiem stylu w modzie zaręczynowej – pierścionki na bazie Tiffany Setting nazywamy soliterami. Szacuje się, że osiemdziesiąt procent przyszłych panien młodych będzie nosić pierścionek wierny tej formie.

 

Wiek XX

To czas dominacji bogatszych wzorów, w związku z pojawieniem się stylu art deco i idącym za tym umiłowaniem geometrii i form architektonicznych. Stanowiły idealny mariaż z kolorowymi kamieniami, osadzanymi w biżuterii bez umiaru, uwodzącymi feerią świateł i barw. W związku z tym nastąpił kryzys na rynku pierścionków zaręczynowych – z definicji subtelnych i luksusowych. Dlatego też w 1938 roku spółka De Beers rozpoczęła kampanię promującą biżuterię z diamentami. Celem było wyedukowanie i „stworzenie” grupy docelowej – postawiono na profesjonalną klasyfikację kamieni według zasady czterech „C” (szlif – cut, color – kolor, carat weight – masa w karatach i clarity – czystość). Dziewięć lat później agencja reklamowa N.W. Ayer & Son wypromowała hasło „diamenty są wieczne”. Kultowe dziś hasło przekazywało prosty komunikat – uczucie utrwalone diamentem, nabierze jego właściwości – nieprzemijalności i trwałości. W ciągu kolejnych trzech lat sprzedaż wzrosła o 50%, a przekonanie, że pierścionek zaręczynowy musi być ozdobiony tymże kamieniem utrzymuje się do dziś. W latach czterdziestych rozpowszechniła się także zasada matematyczna – wartość pierścionka musi być równa dwumiesięcznej pensji zakochanego absztyfikanta. W czasie wojny, na przekór horrorowi życia codziennego projektowano dużo bardziej wymyślne wzory. A w latach pięćdziesiątych nastała moda, która uwolniła zaręczyny z rygoru Tiffany’ego – stało się popularne łączenie różnych rodzajów złota w kontrastowych barwach, jednak wciąż w oszczędniejszej formie. Styl rozpropagowała Audrey Hepburn. Lata sześćdziesiąte to czas wielkich zaręczyn, dominacji tabloidów i jeszcze większych diamentów – jak ten, który ozdobił dłoń Elizabeth Taylor. W 1963 roku Richard Burton podarował swojej wybrance imponujący pierścień ozdobiony 33-karatowym diamentem w szlifie ascher, wywołując burzę w mediach i sercach zakochanych par. W latach siedemdziesiątych XX wieku prym wiodły dwa szlify – radiant i princess. Jednak dopiero w latach osiemdziesiątych pojawiła się nowa ikona na miarę Tiffany Setting – królewski pierścionek zaręczynowy Księżnej Diany. Centralnie osadzony szafir w otoczeniu przezroczystych diamentów jest do dziś jednym z najczęściej wybieranych wzorów przez panów młodych, nie mniej pożądanych przez ich wybranki.

 

Przyszłość

Biżuteria zaręczynowa na przestrzeni wieków z dostępnej jedynie dla elit społecznych, stała się powszechna, jak zwyczaj jej wręczania. Wpływa to na rodzaj wzornictwa i jakość wykorzystanych materiałów, zgodnie z zasadą, że w imię miłości każdy znajdzie coś dla siebie. Współcześnie możemy znaleźć każdy pierścionek zaręczynowy, jaki nam się tylko wymarzy – minimalistyczny i subtelny, jak również ten większy i bardziej zdobny. Nie zmienia to faktu, że warto poszukiwać dobrego autorskiego designu, opartego na wieloletnim doświadczeniu jubilerskim i znajomości kamieni, bo to właśnie one będą stanowić o jego trwałości i nieprzemijającym pięknie. Warto inwestować w uczucie, więc warto również zainwestować w jego manifestację. Niekoniecznie musimy poddawać się estetyce Tiffany Setting – chociaż żywiąc przekonanie, że pierścionek zaręczynowy jest niejako metaforą uczucia nie mogę nie poddać się słabości typowej romantyczki. W końcu historia pierścionków zaręczynowych jest historią marzeń.

 

Źródła:
biography.com, tsbrown.com, wikipedia.org, wprost.pl, twojabizuteria.pl, blog.michelson.pl

Polish PL English EN