Jubiler 24h

Wyjątkowa biżuteria na walentynki od M

Dzień Świętego Walentego obchodzimy od czasów średniowiecza. Czternastego lutego zakochani obdarowują się miłosnymi wyznaniami spisanymi na papierze, kwiatami, słodkimi sercami, powłóczystymi spojrzeniami lub… biżuterią. Święto miłości nie dotyczy tylko zakochanych – to również czas walki o uczucie, które dopiero kiełkuje, czas okazywania uczuć osobom dla nas ważnym, ale również czas obdarowywania siebie.

Pierścionki, kolczyki, obrączki – one wszystkie istnieją w mojej wyobraźni jako niezbity dowód na zbliżające się święto miłości – ekspozycje u jubilerów, biżuteryjne sesje w Vogue, lutowe reklamy Tiffany’ego kreowały w czasie dorastania wyobrażenia, jak w idealnym świecie powinny obchodzone być moje Walentynki – z pięknym mężczyzną u boku i koniecznie w miętowej palecie. Teraz już wiem, że prezent nie zawsze musi być od niego i niekoniecznie w kolorze miętowym, a w każdym i może po prostu od siebie samej dla siebie akceptowanej i kochanej, bo to podstawa miłości. 

Przyjdź nocy czuła, cicha, czarnobrewa, daj mi Romea
A kiedy już umrę, weź go i potnij na małe gwiazdeczki,
co tak upiększą twych niebios oblicze,
że świat cały zakocha się w nocy i czcić przestaną jaskrawy blask słońca.

Biżuteria zawiera w sobie wszystkie elementy nierozłącznie związane z miłością, jakiej byśmy pragnęli – długowieczność, gwiezdny blask, piękno, ukryte znaczenia. To prezent prawdziwie intymny i pełen podtekstów – noszona przy skórze nagrzewa się w jej cieple, schowana pod ubraniem istnieje tylko w świadomości obdarowanej (lub obdarowanego), wyeksponowana prowokuje do wyznań i rozmów. Cieszy oczy, budzi wspomnienia, z czasem nabiera wartości. Od wieków ma charakter symboliczny – chociażby oświadczyny i pierścionek zaręczynowy (w Walentynki to może cliche, ale czy na pewno….?).  Złote obrączki na zawsze zmieniają miłosny status dla nas samych i wszystkich obserwujących.  Nie mówiąc o diamentach, Marylin Monroe, królewskich koronach, regaliach…

Blisko ciała

W holistycznych interpretacjach biżuterii, jej bliska relacja z ciałem funkcjonuje w oderwaniu połączenia z mocą działania kamieni. Niezależnie, czy w to wierzymy, czy nie, warto zanotować – kwarc różowy, rubin, szmaragd – przyciągają uczucia, pozwalają im przetrwać, potęgują namiętność i oczyszczają serce.  Dla tych, którzy są świeżo po rozstaniu – turmalin. Pozwala szybciej zagoić rany. I doskonale wygląda. Kamienie szlachetne przyozdobią nawet największe uczucie – czy to miłosne, czy przyjacielskie. A co z zakazaną miłością? W czasach wiktoriańskich kochankowie nosili drobne broszki i puzderka przedstawiające namalowane na płótnie oko ukochanej osoby – tak, by wymiana namiętnych spojrzeń zawsze była możliwa, nawet jeśli spotkanie nie było możliwe. Pod bogato inkrustowanymi mechanizmami „maskującymi” skrzętnie ukrywano prawdziwe przeznaczenie biżuterii. Brzmi ekscytująco?

Niejedno ma imię

Z pewnością intrygujące jest uczucie wyjątkowości –  zwracam, jako poszukująca ideału uwagę na każdy szczegół, kiedy przychodzi do wyboru biżuterii. Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego dobrze zaprojektowana biżuteria idealnie łączy w sobie świadomość formy, z dobraniem do niej właściwego kamienia i przeznaczenie dzieła. Romantyczny gest, może lecz nie musi być estetycznie romantyczny. Kolor różowy i czerwony to nie jedyne kolory biżuteryjnej miłości, serce to nie jedyny kształt afektu. Warto zastanowić się, co wyzwoli uczucia – w Tobie, lub w innych. Może być to morganit w szlifie brylantowym, niedbale rzucone brylanty w oprawie różowego złota. Minimalistyczna obrączka, lub kolia w stylu Anny Kareniny. Wszystko zależy od Ciebie i projektanta – bo warto inwestować w biżuterię autorską. Ma duszę, a bez niej nie można mówić o uczuciach. Biżuteria to Twoje wyznanie. Jest językiem miłości, więc zanim się zdecydujesz starannie dobierz do niej słowa.

Polish PL English EN